sobota, 21 lutego 2015

Przepowiednia. Cz. V

 Alice

          Byliśmy już daleko poza granicami miasta, ale mimo to odczuwałam duży niepokój. Próbowałam przespać się trochę w samochodzie, głównie Taylor na to nalegał, ale gdy tylko zamykałam oczy miałam przed sobą trzech, nieznanych mi mężczyzn. Sebastian i Mordad- dwójka brunetów, wysokich, bardzo podobnych do siebie i Belzebub- włosy koloru ciemnego brązu, może nie tak wysoki jak tamci, ale...Cóż, można powiedzieć, że dorównywał wzrostem mojemu przyjacielowi.
W sumie tylko tyle wiedziałam o ich wyglądzie. Nie przyjrzałam się. Pewnie jak zobaczę ich na żywo, to nawet nie rozpoznam. Tak, albo lepiej, będę histeryzowała za każdym razem, jak zobaczę kogoś, kto potencjalnie może być jednym z nich. 
          Świetnie, gratulacje Alice, nawet przyjrzeć się nie mogłaś. Już nawet pomijając fakt, że przez ciebie Taylor jest w to wciągnięty. 
          Przez ciebie...przeze mnie...przeze mnie może umrzeć mój przyjaciel...mój jedyny przyjaciel...W mojej głowie pojawiły się pytania. Masa pytań. Wszystkie dotyczyły jednej osoby. Co jak mu coś zrobią? Nie, nie, nie! Nie mogę o tym myśleć. On nie umrze, nie ma takiej opcji. Nie pozwolę na to. Lekko potrząsnęłam głową, schyliłam się w dół i zakryłam twarz włosami. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak ja niby miałam powstrzymać trzech wielkich facetów? To śmieszne. Żałosne. Smutne...
Tak, smutne. Wiem, że umrę. Czuje to. Ale ja, durniutka Alice, nie chciałam umierać sama. Musiałam, oczywiście, na pewną śmierć, zabrać Taylor'a. Nie, to jednak nie było smutne. Tylko głupie. Zwyczajnie, najnormalniej w świecie głupie. Ja jestem głupia. Jak mogłam być taką idiotką, żeby tak go narazić? Jedyny powód jaki mi teraz przyszedł do głowy to, to. że tęskniłabym za nim. Tak, nie dość, że idiotka to jeszcze samolubna. Myślałam tylko o sobie, mogłam wtedy powiedzieć, żeby zmienił mieszkanie, a ja sama bym wyjechała...Ale co, gdyby wrócili do szkoły? I go znaleźli? Przecież również jego szukali. Także jego dane były na tej kartce...
Zaraz, zaraz...Przez praktycznie całą wizje wpatrywałam się na nazwiska i adresy, które znam na pamięć, a nie na tych facetów? 
Tak, naprawdę jestem idiotką. Wielką idiotką. Największą na świecie.
I co? Teraz pewnie zacznę płakać i...dobra już płaczę, Schowałam twarz w dłoniach, robiłam wszystko, by Tay nie zobaczył mojej twarzy. Całej czerwonej i lekko opuchniętymi policzkami od łez, Cóż, można powiedzieć, że to niemożliwe. Od razu zauważył.
        Zerknął na mnie, na jego twarzy można było odczytać niezrozumienie, ale też troskę,..Zawsze się o mnie troszczył.
       - Alice?-spytał cicho. Przez chwilę czekał, aż coś powiem, ale skoro milczałam kontynuował.-Alice, co jest? Coś cię boli?
Serce. Tak gimbusiarsko, wiem.
       - Powiedz coś.
Nie mogę.
        - Alice.-powtórzył moje imię. 
"Co mam ci powiedzieć?" Chciałam zapytać, ale, niestety, wybuchłam głośnym szlochem.
        - J-ja przepraszam.-ledwo mówiłam. Głos mi się łamał.- Nie powinnam ci o tym mówić, O wszystkim, powinnam sama wyjechać, teraz ty też...
Taylor skręcił mocno w prawo, na mały parking. Było to tak gwałtowne, że nawet nie byłam w stanie dokończyć zdania.
         - Jeżeli masz zamiar gadać, że jestem w niebezpieczeństwie i powinienem wracać  do domu, to lepiej nic nie mów. A, i jeżeli dlatego płaczesz, to skończ.-trzymał ręce na kierownicy. Był wkurzony. Musiałam już go nieźle denerwować.
         - Ja przepraszam...Nie chciałam cię wkurzyć.-byłam lekko przerażona. Nigdy go takiego nie widziałam. 
Przez kilka sekund się nie ruszał, po czym się rozluźnił i opadł na fotel. Popatrzyłam się na jego twarz. Był przemęczony. Nic dziwnego, że już ze mną nie wytrzymuje. 
         - Nie przepraszaj, Ja powinienem.-zerknął na mnie z ukosa.-Więc..przepraszam.
         - No dobra, nie ma problemu.-próbowałam na niego nie patrzeć.- Jesteś zmęczony. Może ja teraz poprowadzę?-na tą propozycję Tay od razu się zaśmiał. Dobra, ja wiem, nie mam prawo jazdy, ale jeździć nawet umiem...
         - O nie, nie będziesz prowadzić.
         - Niby czemu?
         - Po pierwsze: to, jak jeździsz zaraz zwróci czyjąś- czytaj: "policji"- uwagę, a chyba nie chcemy mieć dodatkowych problemów. A po drugie: już wystarczająco dużo razy nie zdałaś egzaminów, więc obydwoje wiemy, że nie nadajesz się na kierowcę.
         - Jak to "nie nadaję"? Nie prawda! Przecież sam mi mówiłeś, że dobrze jeżdżę. -jego humor udzielił mi się od razu.  Mimo że oczy dalej miałam załzawione, udało mi się szczerze uśmiechnąć.
         - Powiedziałem tak, bo miałem nadzieję, że oddasz mi kluczyki.-zerknął na mnie.- Ale wracając do tematu. Owszem, jestem zmęczony. Nie przywykłem jeszcze do tras dłuższych niż jakaś godzina.
         - No, to co robimy?-odpięłam pas, obróciłam się w jego stronę i położyłam ręce na kolanach. Zamiast odpowiedzieć dziwnie się na mnie popatrzył. Chciałam się już zapytać o co chodzi, ale po chwili się, tak jakby. otrząsnął i odwrócił głowę w stronę autostrady. 
         - Która jest godzina?
         - 13. 40. Jedziemy jakieś trzy godziny. Naprawdę, aż tak cię to zmęczyło...Choć, rano też byłeś zmęczony.
        - Można powiedzieć, że nie mogłem zasnąć.-zaczął coś szperać w GPS.- Okey...niedaleko stąd jest McDonald. Jedziemy? Napił bym się jakiejś kawy, czy coś.
         - Nie mam dużo kasy, wolałabym nie wydawać na zbędne rzeczy.
         - Jasne.-znowu coś nacisną.- No to prosto do Krk...-westchnął.-Alice, a jak masz zamiar tam się utrzymać?
         - Mam tam znajomego. Jego rodzice mają tam małą restaurację, więc może nas zatrudnią. Co do noclegów, coś się wymyśli.-wpatrywałam się w jadące samochody. W sumie nie wiedziałam czy znajdę pracę. Ani, że w ogóle na dobrą sprawę dotrzemy do Krakowa, choć nie byliśmy wcale bardzo daleko. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. 
         - Okey, prawie mnie przekonałaś. Czyli, patrząc realistycznie, nie mamy  noclegu, pracy, ani pieniędzy i uciekamy przed jakimiś facetami, którzy za*ebali nasze dane ze szkoły. Za*ebiście.-w jego głosie było słuchać ironie. 
         - Możesz wracać do domu, przecież powiedziałam, że sama mogę jechać.
         - Nie o to chodzi. Dobrze wiesz, że z tobą pojadę. Tylko chcę ci powiedzieć, że...
         - Że co?-przerwałam mu. Jego ton głosu był wkurzający.
         - Że tego nie przemyślałaś.-dokończył. Próbował powiedzieć to w miarę...hmm..."delikatnie"? Nie ważne, wkurzył mnie.
         - Nie przemyślałam? Jak ja według ciebie miałam to przemyśleć? Wizje pojawiają się nagle, nie planowałam tego. Nie było czasu na przemyślenia-ostatnie zdanie powiedziałam powoli i głośno.
Jakim on musiał być plantem, żeby tego nie rozumieć? Ja nie mogę, nie chyba rozniesie. 
Tay przymknął oczy i cicho mruknął:
         - Nie, źle mnie zrozumiałaś.-starał się mówić bardzo spokojnie. Jakby chciał uspokoić dziecko z ADHD-Możesz mi wytłumaczyć, czemu tak właściwie wybrałaś Kraków? Nie uwierzę, że chodziło ci tylko o znajomego.-miał rację. W ogóle o niego nie chodziło. Szczerze, to nawet nie jestem pewna jak się nazywał. Po prostu mam przeczucie, że muszę tam pojechać.
         - Nie wiem.-westchnęłam i uniosłam ramiona.-Wydaje mi się, że jest tam coś, co może mi jakkolwiek pomóc.
         - "Coś"? Słuchaj, to nie tak, że ci nie wierze. Ani, tym bardziej, że nie ufam twoim przeczuciom, ale wątpię, że znajdziesz tam to "coś".-jego ton był śmiertelnie poważny. W sumie nawet ja już tak o tym myślałam...Ale mimo wszystko...
         - Wiem, ale mimo wszystko muszę tam pojechać. Proszę, nie musisz mnie pilnować. Tylko mnie tam podwieź i możesz...
         - Nigdzie nie wracam. Okey, skoro tak uważasz, nie ma sensu się dalej sprzeczać. Mamy już niedaleko.


Taylor

          Nie ma sensu się z nią spierać. I tak tam pojedzie, więc dodatkowe kłótnie to tylko strata czasu. Westchnąłem cicho okazując, że się poddaję i włączyłem silnik. Zresztą, sam nie wiedziałem, gdzie możemy się udać, więc przeczucie Alice, to jedyna droga ucieczki. 

***


           Dojazd do Krakowa wiele nam nie zajął. Udało nam się uniknąć korków i znaleźć w miarę tani i dobry motel. Wzięliśmy jeden pokoik z dwoma łóżkami. Od razu położyłem się na jednym z nich. Alice usiadła na drugim. Przez dłuższą chwilę nie odzywaliśmy się do siebie. Uznałem, że pewnie myślała, że śpię, skoro cicho do mnie podeszła, usiadła na podłodze obok mnie i delikatnie pogłaskała mnie, najpierw po głowie. Potem jej palce zaczęły się wsuwać w moje włosy, a ja robiłem wszystko, żeby tylko nie otworzyć oczu. 
           Jezu, była taka urocza...Naprawdę myślała, że śpię...
Opuszki jej placów lekko muskały mój policzek i szyję. Nawet oczami wyobraźni widziałem jej minę. Jestem pewien, że jej śliczna twarzyczka była pokryta rumieńcem. Gdy jej palce zeszły na moją klatkę piersiową nie wytrzymałem. Otworzyłem oczy i przyciągnąłem ją do siebie. Alice wydała z siebie cichy krzyk, nie była zła, tylko zaskoczona. Próbowała się uwolnić, ale skończyło się na tym, że okrakiem usiadłem na niej i...chciałem zacząć ją gilgotać, ale ręce odmówiły mi posłuszeństwa. 
Zamiast tego schyliłem się w jej stronę, wplotłem ręce w jej jasne włosy, tak delikatnie, jak ona w moje, przysunąłem ją do siebie. Nie protestowała, Tylko patrzyła się we mnie. Była cała czerwona.
Po chwili sama podniosła się i delikatnie mnie pocałowała.

______________________________________________________



Czas na kilka słów od autora xD


Chciałam przeprosić, bo długo zajęło mi dodanie tego wpisu, starałam się popełnić mniej błędów, niż w ostatnim, więc, mam nadzieję, że się udało ^^ Jak nie, to znowu przepraszam. Poprawie się. Po protu to pierwszy raz,gdy piszę takie opowiadanie i nie ukrywam, mam mały problem z opisywaniem sytuacji. 
Etto...to chyba wszystko, mam nadzieję, że da się czytać ;)

9 komentarzy:

  1. Pomijając fakt, że trochę błędów jest, to masz dziwny styl pisania.
    Akcja niby to za szybko idzie, ale tak naprawdę nic się nie dzieje ;d (mam fazę na tego emotkiona).
    Nie za wiele mogę o powiedzieć o tym rozdziale. Wątek miłosny jest niemalże od początku, tak jak w jednym z dwóch moich nieopublikowanych opowiadań ;d.
    No i oboje mają taką... "Mieszankę emocji" (czyt. Hormony im buzują ;d) i raz są happy, a raz angry xD.
    Tak więc, czekam na więcej,
    Pozdrawiam,
    Death.
    Co do błędów, to w Wordzie jest taka opcja w zakładce "Recenzja", która pomaga wyłapać błędy ("Sprawdź pisownię i gramatykę"). Oczywiście, ta Wordowska gramatyka jest szajsowata, jak cóś, więc ją olej ;P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kilka zastrzeżeń. W zdaniu ,,Przez praktycznie całą wizje wpatrywałam się na nazwiska i adresy, które znam na pamięć, a nie na tych facetach?'' nie do końca wiadomo, o co chodzi. Po pierwsze nie może się wpatrywać na coś, można się wpatrywać w coś. Kawałek dalej jest zdanie zapisane caps lockiem. To nie jest dobry pomysł. Jak widzę, że ktoś użył caps locka w tekście literackim, to coś się we mnie zwija.
    ,,Teraz pewnie zacznę płakać i...dobra już płaczę,'' To zdanie jest śmieszne, a chyba nie takie było założenie.
    Przed i po znaku ,,-'' w dialogach stawiamy spacje.
    Ogólnie części napisane z punktu widzenia Taylora są znacznie lepsze. Może to dlatego, że jest spokojniejszy z natury. Staraj się, żeby emocje postaci nie zalewały narratora, bo, bez urazy, ale cały wewnętrzny monolog Alice nadaje się do śmieci. Nie polecam też nadużywania wielokropków.
    Jeśli postarasz się pisać Alice w taki sam sposób, jak Taylora, całość znacznie zyska. Oczywiście wiem, że różnią się charakterem, ale niech charakter objawia się czynami i dialogami, nie wstawkami narracyjnymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeju, faktycznie. To o tych facetach przerabiałam chyba 10 razy i przez przypadek tak napisałam xD
      Dzięki też, za rady w sprawie innych spraw i postaram się jakoś ogarnąć Alice ;)

      Usuń
  3. świetny blog! fajnie sie czyta :D niezły pomysł gratuluje :* zapraszam również do siebie zaczęłam już jakiś czas temu ale teraz dopiero wznowiłam działalnosć po dłuższej nieobecności :D mam nadzieje że mój blog Ci sie spodoba xD Zachęcam do zaobserwowania <3
    http://przetrwajmrok.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! A co do błędów itp. prosiłabym o ograniczenie stosowania wielokropka ;3

    Zapraszam do mnie ;> :
    http://3-zyczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę fajnie piszesz. Rozdział naprawdę dobrze się czyta ;-)
    Zapraszam do mnie ;*
    http://amor-azul-mi-cuento.blogspot.com/
    http://hopeless-wonderful-magic-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam :-D dnia dzisiejszego przypadkowo trafiłam na twoje opowiadanie. Jedyne co mnie smuci to długość rozdziałów a ogólnie genialne, pomysł jak i wykonanie :-) jeśli może byłabyś fanka Darów Anioła to zapraszam do mnie http://malecszklanypantofelek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe opowiadanie, świetny klimat. Zapraszam też do mnie, jeśli znajdziesz chwilę: https://www.amart.pl/category/miski-salaterki-polmiski-tace Polecam, znajdziesz tu naprawdę ładne i przydatne rzeczy do całego domu! :)

    OdpowiedzUsuń